„American Dream” w Maroku

Samotność długodystansowca – obecnie – polega na tym, iż nie za bardzo ma się gdzie rozpędzić … Odkąd Król Maroka wprowadził rozporządzenie, że nie należy opuszczać swoich domów ( 1 osoba z rodziny i to za pozwoleniem podbitym przez urzędnika do do najbliższego sklepu ) granic miasta i oczywiście Maroka. Wojna ! Wróg, jak nam mówią, czyha za granią miasta ( bo koło domu już nie, to znaczy do 18.00 bo wprowadzona została godzina policyjna, po 18.00 czyha wróg a do 18.00 nie). Ta wroga armia, przeciwko której rząd się uzbroił po pachy, to armia zwana: wirus. Jest tak groźny, że w Maroku w przeciągu kliku miesięcy uśmiercił aż ok 200 osób ( to znaczy nie wiadomo na co Ci nieszczęśnicy umarli, ale cień podejrzenia padł na ten biedny wirus ) . To są rzeczy niesłychane! Rząd też cały czas próbuje wyłapać podejrzanych, wszedł w spółkę z WHO ( nie bedę już pisała o pewnym informatyku który pisze dla nich „oprogramowania” , dużo o nim było we wcześniejszych postach) I ci wysłannicy rządowi, czyhają na ludność na każdym progu sklepu i wedle miary przygotowanej przez WHO mierzą kto przechodzi na stronę wroga . Nie wiadomo dokładnie na czym to polega, ale podwyższona temperatura jest głównym powodem aby cię zamknąć w szpitalu bez dostępu do rodziny i mierzyć i badać aż będziesz stanowić zagrożenie i wówczas statystki rządu na wyłapanych rosną i rząd rośnie również 🙂 w sile…a reszta kurczy się ze strachu. W szczególności jak czyta nagłówki opłacanych gazet i portali internetowych. Co ciekawe , wielu tak się wystraszyło, iż nie próbowało nawet się przeciwstawić, ale byli też tacy jak ja, w licznie znikomej, na palcach jeden ręki mogłam policzyć towarzyszy w niedoli tej samotności długodystansowca , kiedy to spotykaliśmy się przez te klika miesięcy eksplorując okolice. Mając inne priorytety. Nie używając oczywiście żadnych rządowych atrybutów zniewolenia jak masek, rękawiczek, dezynfektorów itp ….Nie pozwalając sobą sterować ani godziną policyjną ani innymi ograniczeniami .

Rząd sprytnie, w międzyczasie, rozwinął nowe dziedziny dochodu wygodnego dla siebie. Łamanie praw konsumenta to już prawo a nie bezprawie. Sprzedawco – pandemia pozwala łamać ci prawa konsumenta i na tym zarabiać. Korzystaj ile możesz. Pandemowe dochody rozwija się prężnie a stare zawody i firmy stanowiące konkurencję dla państwa upadają . Jak to w życiu. Świat dalej idzie do przodu . Chociaż większość na chwile się zatrzymała z powietrzem w płucach ( ułatwiają to maski, bo wdychasz do środka) i czeka…czeka taki niedotleniony …aż inni podejmą za nich decyzje.

Sport to już nie zdrowie! Sport to zagrożenie dla firm farmaceutycznych !

Toteż 10 czerwca, kiedy Król Maroka obwieścił, iż przedłuży stan ochrony życia „wiernych” przed tym starszym „wrogiem” jakim jest wirus ( ten wybrany spośród wielu , jeden jedyny, najważniejszy!) o kolejne trzy tygodnie aby trochę prześcignąć Hiszpanie i aby wygrać ten wyścig na dłuższa metę ( handel wstrzymany, dobre dla gospodarki państwowej! Działaj Tomku w swoim domku, to przysłowie sprawdza się nie tylko w Polsce). Chociaż religie mówią, że nie będziesz miał innych Bogów przede mną … ale jakoś to poszło ostatnio w odstawkę.

I aby nikt w tym kraju z kolan nie powstał, Król podzielił Maroko na pół : Maghzen – rejon zarządzany od lat i rządzący cała reszta kraju lub mający wpływ i ważne „źródła”, pozostał w strefie stanu zagrożenia, jak z przed kliku miesięcy, bez zmian a cały ten bled – es siba – kraj nieposłuszniejszych lwów, ta marokańska „wieś” dostał się w strefie 2 czyli, jak się dobrze rozpędzisz wychodząc z domu to możesz objechać lub przejść dokoła całe województwo bez pozwolenia! I to z rodzina , możesz biegać i uprawiać sporty ale nie wolno Ci dotykać oceanu ani wylegiwać się na plaży , możesz iść wzdłuż piasku ale nie po piasku….za to możesz przepychać się łakociami w tłumie robiąc zakupy na targowiskach no i możesz iść do fryzjera i kosmetyczki ale do świątyni Bożej już nie. Do łaźni też nie. Jak widać rząd marokański ma najwrażliwiej problem z woda: nie pływamy i nie kąpiemy się. Nie korzystamy ze SPA. Jakby tu miała w tym kraju jakieś znaczenie święcona woda, to bym podejrzewała o konszachty ( zmowy )na tle religijnym. Ale nic z tych rzeczy 🙂

Aby uciec od tych zakazów Alicja postanowiła udać się na plażę…aby w spokoju kontemplować samotność długodystansowca …( Alicja należy do tych osób które są niewidzialne dla policji).

Plum… plum….. plum … fale oceanu uderzają rytmicznie o brzeg . Myją piasek … masują kamienie … plum plum … Alicja obserwuje spod przymrużonych powiek unoszące się białe grzywki fal i migotki światła na wodzie , srebrzyste jak rybie łuski …

Ach, gdyby tak wsiąść w tą opuszczoną łódź rybaków i dać ponieś się tym prądom morskim … Kołysać się na środku tej błękitnej tafli … zamknęła oczy i oddała się marzeniom o przygodzie która, nie miałaby granic i nie wymagają autoryzacji od rządu … a wiatr lekko muskał jej twarz .. a potem jakby przybrał na sile, chłodził i pryskał słoną woda …

Alicja ocknęła się z drzemki i ze zdziwieniem zobaczyła, że jest na środku oceanu … w łodzi … sama. Wokół niej tylko morza śpiew … morza śpiew ? Czy aby na pewno ? Morze przecież nie śpiewa ! Zaczęła nadsłuchiwać i zrozumiała, ze śpiew wydobywa się jakby z pod wody . Zaglądała wychylając się coraz bardziej … i wpadła w tą błękitna ton…

Spadała tak i spadała, aż wylądowała na wielkim kamiennym fotelu…przed suto zastawionym jadłem wszelakim stołem. Rozejrzała się, a tu zabawa całego ! Wszystkie zwierzątka morskie wirują w szalonym tańcu! Ryby błyszczą i migocą, meduzy mienią się kolorami…ośmiornice wywijają falbankami….

Nagle, w tłumie dojrzała twarz pięknej kobiety z burzą zielonych loków na głowie i ogonem zamiast nóg. Od pasa w dół mieniła się złotem…

Syrenka!!! Prawdziwa Syrenka, w końcu spełniło się moje marzenie – serce Alicji zabiło radośnie

Syrenka podpłynęła do Alicji i uroczycie rzekła:

Ciesze się, że w końcu wpadłaś do nas! Już kilka tygodni próbujemy Cię zaprosić ale pojawiasz się i znikasz …

Prawie już nie widujemy ludzi…zrobiło się spokojnie, wręcz nudnawo…ale za to mamy czym oddychać…bez tych tłustym plam jakie po sobie pozostawiają ludzie…tak że woda robi się jak rosół z pływającymi „okami”.

Fakt – spojrzałam do góry – woda jest krystalicznie czysta widać niebo…jak lustro.

No tak, wpadałam i dodałam już na głos…

Witaj Syrenko, od dziecka marzyłam aby Cie kiedyś poznać

Wiem – uśmiechała się i potrząsnęła tą burzą zielonych loków – toteż korzystając, że wy ludzie macie na górze wojnę, zaprosiłam Cię abyś poznała jak piękny jest nasz podwodny świat… zjadła i odtańczyła z nami taniec wolności ! Bo na ziemi stał się cud! Znikły z plaży śmieci….nie dusimy się woreczkami foliowymi, nie uciekamy przed skuterami wodnymi i plamami tuszu po kremach z filtrem…wiesz że tego nie da się zmyć ….

Wiem…i dodałam w duchu że ten stan nie potrwa wiecznie, że za 3 tygodnie wszystko wróci do „normy” …

Ale dlaczego mnie? – zapytałam

Przecież powiedziałaś, że od dziecka miałaś marzenie aby mnie poznać… . Zgodnie z obietnicą dana na początku świata raz do roku spełniamy marzenia tych, którzy naprawdę je mają i marzą sercem… Tych którzy są wolni. Tylko że mało mamy kandydatów bo ludzie przestali słuchać serca swojego….

Mam dla Ciebie propozycje, ponieważ wiesz co to magia słów – opisz nasz podwodny świat, tak aby każdy człowiek się dowiedział, jak żyje się nam dobrze, kiedy jest harmonia, równowaga … A w zamian za to, mogę spełnić jeszcze jedno Twoje marzenie…musisz mi je powiedzieć zanim skończy się muzyka! Wypij – to nektar bogów- podała mi piękną muszlę ostrygi – chodźmy wirować w rytm fal, szkoda czasu!

Alicja oszołomiona dźwiękami muzyki, słodkim jak miód spijanym nektarem, włosami syrenki, które co jakiś czas jakiś złośliwy krab jej podcinał i wyrzucał niczym jakieś skręcone „ognie morskie” , dała się porwać prądom morskim do tańca wolności …w krystalicznej czystej wodzie. Widziała ile pracy włożyły te istoty aby poukładać te stare śmieci w wielkie stoły i sofy. Oczyścić dno oceanu i korzystać z chwili spokoju bo jest „wojna” na ziemi . A gdyby tak każdy z nad odniósł się z szacunkiem do plaży, do wody. Podziękował za gościnę … za masaż falami….za dary ocenu… Jak by nie traktował go jako swoją własność ! Może wówczas serce tych zamrożonych ludzi stało by się wolne i mogli by spełniać swoje marzenia. Syrenka miała by co robić!

Nagle poczuła, że coś śliskiego oblepia jej twarz. Było zimne i chropowate..

Jakiś potwór morski zaczyna mnie atakować – pomyślała …. Rozmyty obraz przez oczami zaczął jej się coraz bardziej kształtować …. Zaraz zaraz, przecież zam tego potwora. to mój pies! Liże mnie znudzony po twarzy … Ale co on robi pod wodą?!

Alicja usiadła i poczuła ciepły piasek….rozejrzała się … Pies zawył ze szczęścia

Jak to? Pomyślała – To nie jestem pod wodą…na morskim balu ….To wszystko to był sen? Taki „American Dream” ? Coś co nie mogło się nigdy zdarzyć ? A moje marzenie? Nie zdążyłam wypowiedzieć…

Ech…- usiadła rozczarowana – choć Brunko idziemy do domu.

Gdy tak szła, morze wyrzucało pod jej stopy co jakiś czas „dziwne” skarby… Usłało jej drogę zielonymi wodorostami …

Jak włosy syrenki które obcinał krab – pomyślała…

Zobaczyła identyczną muszlę, jak tą z której piła nektar…

Zamyśliła się… popatrzyła na ten spokojny ocean….i nagle…jakby coś błysnęło i znowu i znowu! W oddali ktoś puszczał do niej ” błyszczące” oczka ….

Zrozumiała wówczas, że to jednak nie był sen, ze spełniło się jej kolejne marzenie, wie że nawet jak Król Maroka ogłosi kolejny dekret łamiący prawa człowieka do wolności to ona nie musi sie martwić, ma ją w sercu 🙂

Siadła na pisaku, wyciągnęła kartkę i zaczęła pisać.

Dodaj komentarz