„Piątek to jest dzień, który będziesz święcił a w niedzielę wypoczywał” – tak sobie pomyślałam siedząc na kamieniu przed domem. To zdanie zrodzone w moje głowie, przed chwilą wiele mówi o życiu Marokańczyków w miastach.
Agadir – 27 marca 2020
Piątek
- Dlaczego używasz słów, które nie istnieją w mentalność wielu ? – gani mnie Anioł prawego ramienia – wprowadzasz w błąd tych którzy to czytają ! – oburza się
- Jak to nie ma ! Jest dużo piątków! Co tydzień jest piątek – podskakuje Anioł na lewym ramieniu
Dobrze, już wyjaśniam :
Słowo „piątek” owszem, nie istnieje w języku tubylców ale mogą go używać w zależności gdzie mieszkają , w jakim rejonie Maroka i czy są bardziej lub mniej tradycyjni i co robią – jaką pracę w życiu wykonują. Ci, co chodzili do szkoły, to z arabskiego powiedzą: ” jamaa” a tubylcy Imaziɣen, tradycyjne świętować będą tylko ten dzień, w którym jest targ i może to być zarówno nasza „ środa” jak i poniedziałek 🙂 = bo targ to dzień wolny od pracy. Taki „piątek” 🙂
No dobrze, ale nie o tym chcę pisać – Aniołowie znowu namieszali mi głowie, no to zacznijmy od początku:
Para w buch – kuskus w ruch
To kolejne zdania, które pojawia mi się w głowie jak się budzę w „piątek” . Kuskus – brzmi jak poezja …kubki smakowe zaczynają szaleć na samą myśl o kuskus – tutejsze ptasie mleczko . Kuskus kojarzy się z domem z rodziną, z wolnym czasem z tym dniem tygodnia na który my mówimy „ piątek” bo jak przystało na dzień, który praktykujący muzułmanie święcą – to kiedy, słonce przekroczy zenit, czasu jest ogrom, mało kto wraca do pracy , a wszyscy wówczas w domu jedzą kuskus .
Kuskus podobnie jak i piątek jest inny zależy w jakim regionie Maroka się jest , na wsi czy w mieście.
To nie jest kuskus! To co robisz to nie jest kuskus, u mnie w domu nikt by nie kupił kaszy w worku! – zawraca mi uwagę mój znajomy .
Zmarszczyłam nos – hmm, to nie wystarczy że tak pięknie przekładam w rękach aby żadne ziarenko się nie skleiło ?
Nie! Moja mama idzie na targ – wybiera najlepsza pszenice – mieli ja na drobno – ale nie za drobno, potem potem suszy na słońcu , potem praży na parze, potem dalej suszy na słońcu a na koniec dopiero zabiera się za gotowanie…
No tak… poprawię sie 😉
27 marca ( nie powiem już jaki dzień tygodnia) Agadir. Południe. Ciszę przerywa co jakiś czas szuranie za oknem, to kobiety wyszły na zakupy…jedna, druga….idą po dynie, po rzodkiew, fioletowe bakłażany , rumiane pomidory….W sklepiku osiedlowym po raz pierwszy od czasu kiedy Król wydał zakaz opuszczania domów ( jak pisałam wcześniej) zrobiła się kolejka , tradycja okazała się silniejsza od strachu.
https://www.youtube.com/watch?v=xv5sr4B5K6o
lubię tego chłopaka i staram się go naśladować!
smacznego!
Tylko że on ma tez kuskus ze sklepu 🙂 i taki very modern 🙂 mojemu koledze znowu by się nie spodobało 🙂 ale garnek miedziany z Fezu pewnie ma piękny!!! 🙂 I dziękuję za kolejną wersje robienie kuskusu , brzmi super!