Kwarantanna w Maroku – kulisy pisane zza miedzy – Wolność w Maroku

18 kwietnia – urodziny mojego dziadka Stasia. Mój dziadek był fantastycznym człowiekiem , kochał bez granic przyrodę i zwierzęta ( a one jego). W czasach kryzysu z babcią stawał się głuchy jak pień i ślepy jak mops , pamiętam zaś, że jak tylko się pojawiałam w bramie ogrodu to mój „ślepy” dziadek z kilometra wołał : Marcysia przyszła!

18 kwietnia. „Kwarantanna w Maroku” . Mijające dni pokazały, co kto ma w głowach.

Dzięki temu, że Król ogłosił co ogłosił ( jestem mu za to wdzięczna , bo mogę zobaczyć jak funkcjonuje tutaj społeczeństwo w stanie nietypowym ). Każdy miał siedzieć w domu bo wirus o wielu twarzach , „leczony” według modelu WHO ( 😉 szaleje i zabija wszystkich, czyli w Maroku w międzyczasie umarło 126 i tylko w dużych postkolonialnych miastach (!) , bo tylko tam wirus miał szanse sobie „funkcjonować” . Z różnych powodów akurat w tych miastach tam a nie gdzie indziej w Maroku. Oczywiście nie wiadomo na co umarli ci nieszczęśnicy. Ale mówi się, że na na ten wirus.

Wiadomo też, że w Maroku nikt niczego nie liczy, podobnie jak np: w Polsce, tylko podaje jakieś tam dane aby „ładnie wyglądało” na dany moment . ( ps. teraz wybory w Pl więc dane szybko spadną )

Ale nie o tym chce . Ale o tym, za co lubię Marokańczyków. Obserwując postęp, który dokonał się w „kwarantannie”, nasuwa mi się na usta pewna piosenka. Usłyszałam ją w Polsce ale świetnie obrazuje życie własnie w Maroku .

„Wolność: kocham i rozumiem. Bez wolności żyć nie umiem. „

Na początku – jak to ze wszystkimi początkami bywa – BYŁ CHAOS i była panika.

W Maroku, szanuje się służby mundurowe i Króla, toteż wszyscy oczekiwali w napięciu co to będzie. Ja też. Kiedy już Król wszystko obwieścił co miał do powiedzenia w temacie zakazów, nakazów i innych spraw dotyczących sytuacji związanej z tak zwanym wirusem, to przez parę dni jeździły samochody z megafonem, przez który był nadawy komunikat, jak to zrobić aby zachować higienę 🙂

Kto nie pełnił uprzywilejowanych zawodów ( pisałam) zamknął się w domu. Każdy testował, jak kto umiał, nową sytuacje.

Była błoga cisza, co jest spotykane rzadko w takim mieście jak pond pół milionowy Agadir :

  • kawiarnie zamknięte = mężczyźni nie mają gdzie wyjść z domu ( no chyba, ze na dach* pograć w tenisa jak mój sąsiad z dołu )
  • lokalne, osiedlowe jadłodajnie zamknięte tak jak i restauracje, nie ma niczego na wynos , katering nie istniej = niestety muszę sama gotować
  • gabinety weterynaryjne zamknięcie = no comments !
  • świątynie Boskie, muzea i inne przybytki związane z kulturą – zamknięte = ? starty nie odczułam, byłam widziałam średnio polecam .
  • itp ( tutaj powinnam wymienić cała resztę instytucje tak ważnych w życiu ludzi jak np gabinety SPA )

To, co otwarte oficjalnie, to wszelakiej maści sklepy spożywcze , rybne, mięsne, piekarnie ( ale uwaga cała część turystyczna Agadiru jest zamknięta , wygląda jak jakaś makieta pod film, teraz dopiero widać jakim jest sztucznym tworem tego miasta )

Sklepiki spożywcze robiły rożne akcje . W zależności od tego co pokazywali w internecie lub telewizji , w jakim kierunku szły nowinki w obostrzeniach. Skończyło się w większości na tym, że sprzedawca wyniósł kasę przed sklep , obwiązał się taśmą dokoła, to znaczy tą przestrzeń wokół lady i każdy stał w kolejce zachowując jakoś tam odległość aby się nie ośmieszyć w oczach innych, że się jest nieukiem i nie wie się tak podstawowych rzeczy o których mówią w TELEWIZJI

Ale jak ktoś czegoś wymagał a sprzedawca nie mógł tego znaleźć, to machał ręką i wpuszczał za ladę.

Maski – o tym kawałku dekoracyjnym już pisałam. Przez pierwsze parę dni, jak został wprowadzony obowiązek ich noszenia, wszyscy za wyjątkiem żebraków , pasterzy i mnie chodzi udekorowani . Nikt nie chciał wyjść na buraka i wyróżnić się z tłumu. Nawet jak delikwent nie wie o co chodzi, bo nie czyta gazet, to kolega mu powie: załóż Król kazał.

Po paru dniach wiara w maski zaczęła jakoś spadać. Toteż teraz jest na odwrót – w maskach paradują bezdomni – tych oczywiście znalezionych w kontenerach na śmieciach .

Niech ktoś nie pomyśli, że masek nie można kupić, można. Można nawet dostać w prezencie za duże zakupy lub jak się jest stałym klientem obrotnych sklepikarzy. U mnie na osiedlu aż 3 miejsca oferują maski jako prezent.

I pomimo „obowiązku” ich noszenia, nikt tu nie ingeruje w życie drugiego człowieka, nikt nie „kabluje ” policji, że ten i tamten nie ma maski, nie zionie agresją do drugiego człowieka jak ktoś stoi obok w kolejce bo spotkał dawno niewdzianego sąsiada i plotkuje.

Od razu nasunęło mi się podejście do religii. To jest Twoja sprawa co wyznajesz i tylko Twoja. Ale nie infekuj mnie abym robił/robiła to co Ty.

Szacunek to drugiego człowieka, to jest jeden z kilku powodów, które zatrzymał mnie na stałe w Maroku. Nawet teraz, kiedy są nakazy, nigdy nie spotkałam się z agresją tylko z ciekawością lub brakiem świadomości lub ograniczeniem . Człowiek człowiekowi nie jest wilkiem.

Ale po czasie, wszystko to co się dzieje, ta cała „kwarantanna” wszystkim zaczęło się nudzić , gazety przestały po paru dniach bombardować nagłówkami na temat wirusa. Jest tylko zakładka – chcesz to czytaj .

Kobiety – jako pierwsze wyszły na ulicy. Jedna nawet chciała zatrzymać czołgi jadące w Casablance . Na pewno wzbudziła spore zainteresowanie a mnie dała do myślenia.. gdyby tak chociaż połowa społeczeństwa była tak odważna..

Od wczoraj na ulicę wyjechały już ciężarówki i tiry, które lada moment, bo oficjancie 20 kwietnia, wyruszą znowu wyruszą w trasę.

No własnie, teoretycznie oficjalnie 20 kwietnia ale już dzisiaj życie zaczęło toczyć się jak zawsze. Spotkałam nawet Starą Anielicę ( czyt bloga ) która wyskubywała Negrulce kleszcze.

Polica, trochę już znudzona staniem na rondach, bardziej towarzysko zagląda do środka samochodów niż z polecania. U niektórych maski już najczęściej pełnią funkcje kołnierzyka .

Gdzie idziesz ? – pyta mnie Anioł z prawego ramienia parę dni temu

do kosmetyczki

jak to przecież nie wolno

Tak Ci się tylko wydaje – mi też się tak wydawało – puściłam mu oczko

Nigdy nie przypuszczałam, że bedę uczestniczyć w konspiracyjnych akacjach w Maroku – a jednak „podziemie” całkiem dobrze funkcjonuje . Z zewnątrz wszystko wygląda na zamknięte i niedostępne. Ale jest niedostępne tylko dla tych co się boją, dlatego czasami warto samemu sprawdzić jak to działa. Nacisnąć klamkę ….

Toteż w Maroku mamy dwa światy. Jeden wykreowany przez polityków dla tych co wpadli jak śliwka w kompot w ich rzeczywistość a drugi przez świadomych swojego życia, wolnych ludzi .Każdy ma wybór w czym chce uczestniczyć. Jestem wdzięczna że mogłam tego doświadczyć.

Oczywiście, co niektórzy bedą szli w zaparte , tak jak moja sąsiadka spad 14, do dzisiaj nie wyszła z domu za wyjątkiem spaceru z praniem na dach a śmieci ustawia przed drzwi, pewno jej mieszkanie to taka czarodziejska dziupla która poszerza się i jest magazynem bez dna. Ale to jest inna historia

18 kwietna. Księżyc powili znika z nieba. Za niedługo Ramadan – czyli kolejny miesiąc w kalendarzu księżycowym traktowany ze specjalnymi względami , bo wtedy Anioł przemówił ….

2 komentarze do “Kwarantanna w Maroku – kulisy pisane zza miedzy – Wolność w Maroku”

  1. Martynko, dopiero teraz zacząłem czytać Twojego bloga. Wstyd. Wstyd tym bardziej że dzięki Tobie rozpoczęliśmy przygodę i miłość do Maroka dzięki Twojej pomocy. Tęsknimy do tego kraju, pełnego fajnych ludzi, kolorów, smaków, dzwięków, etc. …. Mamy wykupione bilety lotnicze i riad w Marrakeszu na pażdziernik (od grudnia). wierzę w to mocno że uda nam się przelecieć i zaszyć się w klimacie Marrakeszu który ukochaliśmy szczerze. Poznaliśmy to miasto na tyle, że czujemy się tam jak u siebie. Medyna to nasz drugi dom i czekamy….. Pozdrawiamy serdecznie, dziękujemy!!!! Ola i Adam z Katowic (przyjaciele Mariusza P.)

Dodaj komentarz