Maroko. 12 maja 2015 roku
Zaczęło się od tego że kury w
kurniki podniosły raban,
kurniki podniosły raban,
krzyczały tak długo dopóki jednej z
nich głowa nie spadła.
nich głowa nie spadła.
A potem polała się woda,
i wysoki ciemnoskóry mężczyzna
drucianą szczotką zaczął szorować podłogę w swojej malej
kawiarni „Zerda” .
drucianą szczotką zaczął szorować podłogę w swojej malej
kawiarni „Zerda” .
Śpiewał przy tym w wniebogłosy!
O 9.25 przyjechał chleb, trochę
później niż w Tissint,
później niż w Tissint,
otwarł się sklepik pt. 101
drobiazgów.
drobiazgów.
Grubaśny człek w turbanie , wyciągnął
wszystko to co miał w nim na zewnątrz a potem usiadł na małym
stołeczku i ….zasnął.
wszystko to co miał w nim na zewnątrz a potem usiadł na małym
stołeczku i ….zasnął.
10.00 pijemy drugą herbatę
Z kurnika nie dochodzi już gdaknie
kur, wszystkie padły na pyski.
kur, wszystkie padły na pyski.
Teraz słychać lokalne przyśpiewki,
ktoś pomaga wystukując rytm dłońmi
na krześle.
na krześle.
Po naszej prawej rozłożyli się z
matą i warcabami
matą i warcabami
czas rozpocząć dobrze dzień!
* Tagmout – jest to mała mieścina zamieszkała zarówno przez ludność z konfederacji plemiennej Cheluch jak i ciemnoskórych potomków niewolników .
Tagmout leży na starym szlaku karawan jak i szlaku wypraw Martinitours. 12 maja było to pierwsze miejsce gdzie po nocy na dzikim obozowisku pod drzewem akacjowym, mogliśmy się napić herbaty. 🙂