Ramadan – czas spokoju

… w Maroku Ramadan ( święto religijne muzułmanów) jest obowiązkowy, przerwanie ramadanu publicznie jest karane wiezieniem. Oczywiście, można w wielu przypadkach być zwolnionym od obchodzenia tego święta, wielu jednak, decyduje się wspólnie i wspólnymi siłami z innymi wiernymi nawiązać kontakt z Bogiem, modląc się, poszcząc i wyzbywając wielu przyzwyczajeń od wschodu do zachodu słońca.
( o samym święcie – innym razem – teraz:  ramadanowe historie czas zacząć … )

Dzisiaj w Erfoud nie było gwiazd. Nie było ich również w
Merzudze, kiedy wracaliśmy z pustyni, no, może oprócz jednej – Wenus…pięknie
błyszczącej i samotnej na niebie bez gwiazd.
Nie było zachodu słońca, gdyż horyzont zakryły gęste mgły
wirującego w powietrzu pyłu.. Góry z piasku wyglądały bardzo tajemniczo
kształtując się w tej aurze.
Chodźmy, bo Ramadan czas przerwać – marudzą przewodnicy
wielbłądów. Poganiając wszystkich, i turystów i czas.
Wracamy. Słońce, w końcu, schowało się zupełnie za wydmy.
Została tylko czerwona poświata. W oddali, jak nadzieja, świecą lampiony z
oberży.
Wewnątrz domowa atmosfera. Posiłek ramadanowy na podłodze. Gwarno.
Spragnione usta chłoną mleko i soki, zęby rozszarpują
daktyle, żołądek syci się ciepłą harrirą ( zupa), słychać mlaskanie i chrzęst zgniatanych
skorupek z jajek.
Potem wzeszedł księżyc. Trochę zbyt blady. Wychudłe policzka jeszcze
niewypełnione, jeszcze należy poczekać
Ciemności drogi, kiedy wracaliśmy z pustyni do miasta, rozświetlały
reflektory rozpędzonych jeepów. Tylko kurz się unosił…
W oddali niebo zaczęło burzowo grzmieć i błyskać.
Zerwał się wiatr…Który groźnie kołysał palmami.
Wiatr na pustyni ma zapach ziemi, jest ciepły i „szarpie”  skórę. Rozwiewa włosy. Przynosi zapach
piaskowego morza…
Nastała kolejna świąteczna noc. Czas zabawy.

                                                                                                                                zdjęcie Piotra N.

Dodaj komentarz