Ramadan w Maroku 2016 A.D.

  • Ramadan
„Des salees specialement pour le
Ramadan”
Pierwszy czerwca, Dzień Dziecka, w
Maroku jak i w przypadku wielu innych świąt z „zachodu, jest to
święto nieznane. Nie żeby dzieciom się jakaś krzywda działa,
absolutnie, ale nie wyróżnia się tego dnia spośród innych w
roku, kiedy dzieci albo są po prostu beztroskimi dziećmi, albo
małymi dorosłymi, albo rozpuszczonymi bachorami. Jak wszędzie.
Kiedy rozpocznie się Ramadan ? – pytam
wszystkich znajomych Marokańczyków – bo to jest dużo bardziej
absorbujące święto, w pewnym sensie też międzynarodowe, bo o
religiach zawsze głośno.

Ramadan”, tak jak i „Boże
Narodzenie” wkrada się w każdy zakątek globu swymi „gadżetami”
( renifery z mikołajami docierają też do Maroka) tak i Ramadan
otwiera coraz więcej drzwi wchodząc do skrzynek pocztowych ze
specjalnymi ofertami co i za ile zjeść, najlepiej w pakietach
„Des salees specialement pour le
Ramadan” – hasło miesiąca!
Jak i w innych religiach, ostatnio w
naszych czasach, tak i w Islamie, zapomina się po co są te święta,
i co się ma święcić, za to pamięta się aby dobrze oczyścić
portfele. Bo dusze zazwyczaj zostają nietknięte, a mam wrażanie,
że są bardziej umorusane poczuciem winy. Gdyż każdy z wierzących
wie, że bawi się w coś, co wszyscy, ma przyzwolenie większości,
choć podświadomie wie, że to chyba nie tak , jednak to robi.
Przywódcy stada, owszem nie ma, nikt go nie widział, ale jest
reklama, nadaje się na zastępnik? Jak widać w 100 %. Jeden z
wszystkich, wszyscy za jednego!
Co to jest Ramadan – przypomnę tym
co nie pamiętają lub nie wiedzą, tym bardziej iż słyszę od
„specjalistów” innowierców, że Ramadan to post.
Że: „ONI tylko jedzą i piją jak
Allah nie widzi”.
Zawsze mam ochotę powiedzieć wówczas:
spójrz kolego na siebie. Ale po co to mówić?
Reklama, nagonka mediów zrobiła
swoje, toteż nie można się dziwić że ostatnio święta religijne
kojarzą się z zakupami. Zabawki pod choinkę, kurczaczki do
koszyczka. A sens? Ej tam, ulotnił się jak zarobki z konta.
Dlaczego by nie reklamować że Ramadan
jest to święto związane z jedzeniem. Upss. Raczej powinnam napisać
niejedzeniem. No właśnie i o co to chodzi? Czy wszystko ma kręcić
się wokół stołu?
Owszem Ramadan to w pewnym sensie czas
postu, ale jakiego! Jest to wyrzeczenie się wszelakich uciech życia
( krótko mówiąc) przez cały dzień. Od wschodu do zachodu słońca,
należy prowadzić tylko dialog z Bogiem.
Przez cały miesiąc. A przede
wszystkim przypomnieć sobie, że jest się wspólnota „ummą”
toteż warto sięgnąć po Koran, kiedy robią to wszyscy, głosić
słowo Boże i zapomnieć o całym świecie, za dnia. A że człowiek
jest tylko człowiekiem, i na szczęście jest taki moment, kiedy
można zasiąść do stołu z cała rodziną, pomóc tym którzy jej
nie mają, czy też np. zapalić papierosa.
„ Ramadan” to dziewiąty miesiąc
w kalendarzu księżycowym, zwany „gorejącym”. To w tych dniach
Anioł Gabriel zaczął przekazywać słowa Boże Prorokowi. I słowo
„ramadan” to nie żaden post. 🙂
Post to „sawm” i pierwsi którzy
tworzyli „umme” jeszcze za życia Mahomeda, robili go aby uczyć
ucieczkę Żydów z Egiptu, pierwszy muzułmański post nakładał
się więc na święto żydowskie Kiepur i robili go razem i żydzi i
muzułmanie.
Tym bardziej iż „post” był czymś
całkowicie obcym ludziom pustyni, beduinom, nomadom, gdyż byłoby
to totalnym absurdem nie jeść i nie pić w klimacie pustynnym.
Toteż Prorok Mohamed za swego życia
rozpoczął go wraz z powrotem do Medyny, a potem „przeniósł”
na czas najważniejszy, kiedy to nastąpiło zesłanie słów Bożych
czyli „Kuran”.
„Jest Wam przypisany post, tak jak
został przypisany tym którzy byli przed Wami” ( II,183)
Ramadan w tym roku położył na mej
duszy piętna, zaciska je coraz bardziej.
Od kilku dni zasypiam i budzę się z
myślą czy to już. Zaczynam pobadać w histerię. Chcę zawczasu
nagotować harriy ( odświętna zupa), napiec placków, jakby miała
być wojna lub po prostu potem będzie za późno. Zaczynam sprzątać
bo nie wiem cz w Ramadanie będzie okazja, chcę już kupić pamiątki
dla znajomych w Pl, bo jak mi wszystko w tym Ramadanie zamkną, chcę
wyjechać ale nie mogę bo co będzie jak nie zdążę wrócić..
Dzisiaj wyczytałam w gazecie iż
zgodnie z obserwacjami astrologów Ramadan w Maroku rozpoczyna się 7
czerwca..Czyli jeszcze 2 dni. Może jednak uda nam się wyjechać na
wakacje przed?
– Która godzina? – pytam znajomego
Marokańczyka
– Już po 12.00 – odpowiada patrząc
na swój nowy telefon komórkowy
– No co Ty, u mnie jest inna, czyżby
już czas się zmienił na „ramadanowy”? ( W Maroku zmieniają
czas z letniego na zimowy specjalnie na Ramadan)
  • Która godzina? –  dzwonię do
    znajomej Polki – zawsze dobrze poinformowanej
  • Po 13.00, słuchaj im się komórki
    same poprzestawiały a czas zmieniają dopiero dzisiaj w nocy!
  • Wiesz co masz złą godzinę –
    mówię do znajomego – czas zmienia się dopiero jutro –
    informuję dumna
  • Nieprawda – w gazecie pisali że dzisiaj – ucina krótko
Następnego dnia, uczona od dziecka,
iż kto pyta nie błądzi – (to znaczy obowiązuje to powiedzenie
chyba wszędzie ale nie w Maroku, bo właśnie im więcej pytasz tym
bardziej błądzisz, w szczególności kiedy pytasz o drogę.) pytam
ponownie: która jest dzisiaj godzina ? – znajomych z Polski
pracujących akurat w Maroku .
Ano zmieniła się – odpowiadają –
ale ja np. pracuje według starego czasu, ale wiesz co się stało?
Jak zazwyczaj Marokańczycy nie zmieniają czasu ze starego na nowy
przez kilka dni aby się powoli przystosować – tak teraz przed
Ramadanem wszyscy zmienili..wiesz jakie miałam problemy!?
Szósty czerwiec.
Otwieram oczy i pędzę do okna, niby
to nie dzisiaj ale kto ich tam wie, wczoraj np. chciałam wyrzuć
usychającą natkę kolendry, ale usłyszałam, nie wolno! To będzie
do harriry! Z tym, że zanim nadejdzie Ramadan to ona już zdąży
wyschnąć na wiór..
Ryk klaksonów i huk silników
zdezelowanych samochodów, ryk borujących po asfalcie motorowerów,
uświadomił mi że to chyba jednak nie dzisiaj. Nie w Maroku.
Od wczoraj jednak nie mogę wejść na
dach z praniem, bo zjechali się na „Ramadan” wszyscy Ci
marokańscy biznesmeni, co to kupują mieszkania aby w nich mieszkać
kiedy jest dobra okazja, np. teraz: Agadir, chłodna bryza znad
Atlantyku, nie ma lepszego miejsca na obchodzenie Ramadanu.
Nie dość, że nie mogę wejść na
dach bo pranie suszy się wszędzie, to jeszcze horda dzieciaków
goni od rana do nocy po klatce, a rodzice w tym czasie „wietrzą”
pokoje, gdyż drzwi do ich domów nigdy nie są zamknięte.
Nie mogę zebrać myśli. A mam ich tysiące.
Może powinnam się jednak wyspać, bo
od jutra będzie to trudne?
A może powinnam jednak wyprać ten
dywan i poprosić sąsiadów o ten kawałek dachu?
A obiecany piknik nad Atlantykiem? Jak
nie dzisiaj to kiedy? Za miesiąc..
Jestem w panice.
Tagi:

Dodaj komentarz