„(…) W bikini idziesz do mnie pani
Na piasku nie zostawiasz śladów
Nie mogę wstać
Nie mogę wstać
Więc leżę patrząc na twe ciało .(…)” G.C.
Idę i nucę „potykając” się o fale, na szczęście mgła! Na szczęście mgła i nikt nie widzi mnie z oddali. Bikini mam!
Kilka dni wcześniej. Agadir. Centrum miasta. Sklep sportowy.
- Ma pan kostium kąpielowy?
- Tak ! odpowiada sprzedawca i pokazuje kombinezon do surfowania
- Nie, nie na deskę, na plaże, do opalania ?
- Taki ? pokazuje spodenki i sportową koszulę
- Nie! BIKINI!
- Bikini ?
Na plaży w Agadirze, szerokiej jak są odpływy i długiej w zależności gdzie stanie strażnik terenu królewskiego w tym roku dominuje „haik” czyli zwiewny kilku metrowy zwój materiału, który oplata ciała kobiet.
Alicja ulokowała się na uboczu i spod półprzymkniętych powiek obserwuje to plażowe społeczeństwo.
Pod wielkimi parasolami owiniętymi materiałem od słońca, którego na szczęście latem zazwyczaj nad Oceanem nie ma, odpoczywają jedząc i plotkując kobiety, też szczelnie opatulone. Pilnują półnagich dzieci . Resztę plaży , bardziej przy wodzie zajmują młodzi chłopcy, którzy na wyrysowanym stopą terenie kopią namiętnie piłkę. Ktoś uprawa jogging, parę osób brodzi po wodzie…
Resztę przykrywa mgła
W tym roku nie dominuje kolor spalonych słońcem europejskich ciał. Nastąpiła śmierć bikini.
Ten rok jest wyjątkowy. Budzę się codziennie i uwierzyć nie mogę że wakacje są takie długie i bez konca………bez konca…….
Szkoda że czuć się nie mozna wolnym od obaw i nakazow.