Spotkajmy się w Casablance

„Reanult: No to co cie przywiodło do Casablanki?
Rick: Moje zdrowie. Przyjechałem do Casablanki leczyć się u wód.
Reanult: Wód? Jakich wód? Tu jest tylko pustynia.
Rick:  źle mnie poinformowano (…).”

Na pytanie jaka jest Casablanka i czy warto czy nie do nie przyjechać, każdy odpowie sobie sam, oczywiście już po wizycie w tym – w dalszym ciągu – największym mieście w Maroku ( 3 i pól miliona mieszkańców). Mogę napisać tylko tyle, że każdy miłośnik architektury z okresu XIX – XX wieku – z dużym naciskiem na styl mauretański i art deco,  a także miłośnicy Francji , przykurzonych wspomnień, historii szpiegowskich z okresu II wojny światowej powinni to miasto odwiedzić.
No dobrze, a co z tymi którzy szukają romantyzmu? – zapyta czytelnik
Odpowiem parafrazą: kto szuka nie błądzi 🙂 !

Jeśli jesteś turystą objazdowym lub w „przelocie” albo po prostu musisz przejechać przez Casablankę i masz chwile czasu ( 3 godziny wystarcza ) to proponuję wsiąść w czerwoną taksówkę „pettit taxi” i objechać najbardziej znaczące miejsca w tym mieście. Mając na uwadze: meczet budowany z polecenia króla Hassana II, symbol kolonializmu czyli okolice placu Mohameda V oraz pobliską medynę (stare miasto).
Na koniec, możesz się udać na spacer bulwarem „La Corniche” pomiędzy dzielnicami Ain Diab i Anfa – ulubione miejsc spaceru mieszkańców Casy nad oceanem, usiąść w jednej z eleganckich nadmorskich kawiarni i napić się np. soku ze zmiksowanych różnych owoców.
To jest tak zwany standard turystyczny. Oczywiście, nie zobaczysz Casablanki – taka jaką ona jest – ale będziesz miał namiastkę obrazu tego miasta  i pewno chęć lub niechęć powrotu .
Zobaczmy zatem co oferuje nam Casablanka lub jak by powiedział tubylec Dar al-Baydā
Zapraszam na spacer!.
Czytelniku, wyobraź sobie, że na początku I wieku n.e. tereny m.in. obecnej Casablanki rządzone były przez Rzymian, dla których północne Maroko, to była ich  Mauretania ze stolica w Tangerze .
Jednakże tymi, którzy zamieszkiwali te rejony, to były ( i są )  plemiona Berberów, te dwa najsłynniejsze to : „Zenata” i „Bourghwatiyins”. Plemiona te zamieszkiwały rejon który nosi nazwę  Tamassna i który skupiał w sobie około 40 osad , między innymi Anfa w rejonie Chaouia ( w wolnym tłumaczeniu grillowane mięso ) .
W Anfie  zatrzymajmy się na dłużej, gdyż tu narodziła się historia obecnej Casablanki.

zdjęcie: widok na Anfa w 1572 roku , źródło: Wikipedia

Anfa, było to handlowe miasto, obwarowane wysokimi murami, które istniało już w XI wieku i miał oznaczenie jako stolica regionu Tamassna. W XIII wieku mieszkańcy Anfa zaczęli handel z Hiszpanami, Włochami i Portugalczykami. Ponoć Anfa była również siedzibą piratów, co było  powodem zniszczenia miasta przez Portugalczyków. W 1468 roku z rozkazu króla Portugalii Anfa została zmieciona z powierzchni ziemi . Mieszkańcy, którym udało się uciec osiedlili się w innych bezpieczniejszych okolicach. Anfa przestała istnieć. 

Dopiero w XVIII wieku sułtan  Sidi Mohammad Ben Abdellah zaczął odbudowywać miasto na nowo. Ciekawostką jest skąd wywodzi się nazwa miast. Otóż sułtan  wśród ruin spalonej Anfy dostrzegł jeden dom który ocalał , był na nim hiszpański napis „Casablanka” co oznacza: „biały dom” a  w języku arabskim to „dar-el- beida”  (…)
Pod rządami sułtana zaczęła powstawać medyna „qdima”. Wybudował meczet, szkółkę koraniczną i łaźnie. Później zaczęła powstawać dzielnica w której żyli i dalej mieszkają żydzi : „mellah” co oznacza słony . Trzecia cześć medyny to „tanker” gdzie osiedlili się rzemieślnicy.
Zanim zaczynimy zwiedzać medynę, napijmy się soku . Na przeciwko hotelu Hayyat Regency, tuż przy murach medyny, pomiędzy ulicznymi straganami przemytników towaru z czarnej Afryki bądź z Hiszpanii znajdziesz rewelacyjne pijalnie soków.
 zdjęcia: „avoca asir” – czyli sok ze zmiksowanego awokado z sokiem pomarańczowym plus migdały, figi, daktyle, rodzynki 🙂 pycha! 

Jeśli jesteś wieczorem w niedzielę w Casablance, udaj się w okolice bramy Bab Marrakesz / to dzielnica żydowska/ . Spacer pomiędzy straganami, to uczta dla wszystkich zmysłów! Zapachy, kolory, zachwalający swe towary sprzedawcy, tłumy ciekawskich i kupujących… Kręci się w głowie o tego i masz wrażenie ze czas stanął, atmosferę podkręcają „lampy gazowe” podświetlając stragany… Prawdziwa magia! 

 

 

 

 

 

 

2 komentarze do “Spotkajmy się w Casablance”

Dodaj komentarz